Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


Co wie o nas Google? Czyli bliska relacja z gigantem

Niech się zgłosi ten, kto uczciwie czyta wszystkie regulaminy, polityki prywatności przed kliknięciem „akceptuję”. A czy zdajemy sobie sprawę na co się dobrowolnie godzimy? Czy wiemy, jak daleko przesunięte są granice naszej prywatności w internecie?

Google wie wszystko – nie chodzi tylko o odpowiedzi na nasze najtrudniejsze pytania w postaci wyników wyszukiwania, ale także o dane o nas samych – użytkownikach. Niby oczywiste stwierdzenie, ale warto się przyjrzeć, co dokładnie wie o nas Google.

Dane osobowe i o tym jak korzystamy z usług Google

Tutaj raczej nie ma zaskoczenia – Google zbiera podstawowe dane do rejestracji: imię, nazwisko, numer telefonu, zdjęcie oraz w niektórych przypadkach numer karty kredytowej.

Dla Google nie są też tajemnicą takie informacje jak

model sprzętu, wersja systemu operacyjnego i unikalny identyfikator sprzętu a także informacje o sieci komórkowej”.

Google doskonale zna szczegóły dotyczące sposobu korzystania z usługi, np. wyszukiwane hasła. Kolejny punkt z polityki Google zaskoczył mnie, bowiem Google zbiera i przechowuje

„dane z dziennika połączeń telefonicznych, takie jak numer telefonu użytkownika, numer rozmówcy, numery docelowe przekazywania, daty i godziny rozmów, czasy trwania rozmów, ustawienia przesyłania wiadomości SMS oraz typy połączeń telefonicznych”

Jeśli chcecie sprawdzić swoją aktywność w różnych usługach Google, kliknijcie tutaj.

Historia wyszukiwania, oglądania i komentowania na YouTube do sprawdzenia tutaj.

Informacje o lokalizacji

Google wie, gdzie byłeś, jesteś lub gdzie będziesz na podstawie GPS i innych czujników w telefonie  (np. akcelerometru, który określi prędkość lub żyroskopu do ustalenia kierunku poruszania się), punktów wi-fi, stacji sieci komórkowych, wyszukiwań na mapach Google Maps, czy maili z rezerwacjami lotów. Google wie też, gdzie mieszkasz i gdzie pracujesz.

Tutaj można zapoznać się z historią swoich lokalizacji. 

Aplikacje

Możemy też sprawdzić, jakie aplikacje mają dostęp do naszego konta Google. Dość kontrowersyjny wydaje się dostęp nieżyjącej już Picasy do treści maili. Zobaczcie jakie aplikacje są powiązane z Waszym kontem Google tutaj

Zachowanie na stronach internetowych i interakcja z reklamami

Google wie, jak zachowujemy się na stronach, które korzystają z Google Analytics, czyli niejako wychodzi szeroko poza zakres własnych usług. Google analizuje także interakcje z reklamami na wszystkich stronach partnerskich, żeby były lepiej dopasowane do użytkownika i jego preferencji, zachowań. Według polityki Google

„reklamy nie są kojarzone z takimi kategoriami jak poufnymi kategoriami (takimi jak rasa, religia, orientacja seksualna czy zdrowie).”

Tutaj można spersonalizować ustawienia reklam. 

Treść naszych maili i kontakty

Akceptując politykę prywatności Google i korzystając z Gmaila, godzimy się na następujący zapis:

„Nasze automatyczne systemy analizują treść (w tym wiadomości e-mail) w celu oferowania spersonalizowanych funkcji usług, takich jak wyniki wyszukiwania, reklamy indywidualne i wykrywanie spamu oraz złośliwego oprogramowania.”

Godzimy się także na to, że Google wie, z kim się kontaktujemy. Później może sugerować publikacje takich osób wyżej w wynikach wyszukiwania.

Rozpoznaje naszą twarz

Google korzysta z technologii rozpoznawania twarzy. Służy ona do ochrony prywatności (zdjęcia osób w serwisie Street View), ale także do rozpoznawania twarzy na zdjęciach i video w usłudze Zdjęcia Google. Teoretycznie

„wykrywanie twarzy nie informuje o tym, czyją twarz wykryto, ale pomaga zlokalizować twarze na posiadanych zdjęciach.”,

w praktyce powiązanie tego z pozostałymi danymi konta Google nie wydaje się skomplikowane.

Zna nasz głos

Z ciekawostek: Google wie, również jak brzmimy. Cytat z polityki:

„Przechowujemy również brzmienie zapytań oraz naszą interpretację ich znaczenia. Gromadzone dane nie zawierają identyfikatora konta Google, jeśli użytkownik nie wyrazi na to zgody.”

Pobieranie pliku

Wszystko co wie o nas Google można pobrać. Pokusiłam się o pobranie 31 plików archiwów – ich łączna waga to 61 GB… Dane w zależności od usługi są w różnych formatach – tu mała zagwozdka – nie są to powszechnie znane formaty, lecz dość nietypowe rozszerzenia plików, które wymagają instalacji specjalnego oprogramowania. Na przykład zdjęcia Google są dostępne w formacie JSON (wiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/JSON). Ostatecznie dostęp do tych danych jest utrudniony dla przeciętnego zjadacza chleba.

Tutaj można pobrać swoje archiwa. 

Polityka prywatności

Trzeba podkreślić, że polityka Google jest napisana przystępnie. Każdy użytkownik jest w stanie zrozumieć jakie dane zbiera Google i do czego są wykorzystywane na podstawie przykładów i jasnych definicji w dokumencie.

Google wie o nas więcej niż nasi najbliżsi

Google wie, jak wyglądamy, gdzie bywamy, kogo znamy, czym się interesujemy i co planujemy zrobić. Zna nasze maile, godziny rozmów telefonicznych i numery rozmówców. Zna treści plików przechowywanych na serwerze i ma dostęp do zdjęć z naszych wakacji. Wszystko po to, żeby usługi Google były coraz lepsze i bardziej dopasowane pod konkretną osobę, ale czy tylko po to?

Godzimy się na to w imię wygody korzystania z usług Google. Teoretycznie można z tego dobrodziejstwa zrezygnować, by chronić swoją prywatność, ale czy w dzisiejszym świecie jest możliwe życie bez Google’a? Nie wyobrażam sobie tego, choć przyznam, że zakres informacji, które ma o nas Google przyprawia o drżenie rąk 😉

Źródła:

Jako inspiracja do tego postu posłużył artykuł z Polityki (https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1744982,1,wszystko-co-wiedza-o-tobie-facebook-i-google-wyliczmy.read)

A dodatkowe źródło danych oczywiście Polityka Prywatności Google – https://policies.google.com/privacy?hl=pl

Join the Conversation

2 Comments

  1. To ja pozwolę sobie tylko podsumować to jednym kawałem:
    – Halo, czy to pizzeria Giuseppe?
    – Dzień dobry, nie, to pizzeria Google.
    – Źle się dodzwoniłem?
    – Nie, proszę pana, Google kupiło tę pizzerię.
    – OK. To chciałbym złożyć zamówienie.
    – Dobrze, czy zamawia pan to co zwykle?
    – To co zwykle? A pan mnie zna?
    – Zgodnie z pańskim ID dzwoniącego, ostatnie 12 razy zamawiał pan pizzę serową z dodatkową porcją peperoni i szynki.
    – OK! Taką zamawiam!
    – Czy mogę panu zasugerować tym razem zamiast sera ricottę z rukolą i suszonymi pomidorami?
    – Co? Nie, ja nie lubię warzyw!
    – Ale ma pan podwyższony cholesterol.
    – Skąd o tym wiecie?!
    – Z pańskiej karty pacjenta w klinice. Mamy wyniki pańskich badań z ostatnich 7 lat.
    – No dobrze… ale ja nie chcę pizzy z warzywami – już biorę leki na cholesterol.
    – Cóż, nie brał pan ostatnio ich regularnie. 4 miesiące temu zamówił pan opakowanie 30 tabletek w aptece internetowej.
    – Kupiłem więcej w innej aptece!
    – Nie ma tej płatności na pańskiej karcie kredytowej.
    – Zapłaciłem gotówką!
    – Ale nie wypłacił pan wystarczającej sumy z bankomatu według wyciągu z pańskiego konta.
    – Nie trzymam wszystkich zarobionych pieniędzy w banku.
    – Nie widać tego na pańskim ostatnim zeznaniu podatkowym, chyba, że jest to przychód, który zataił pan przed urzędem skarbowym.
    – WTF???? Dosyć! Mam powyżej uszu Google, Facebooka, Twittera i innych WatsAppów! Wynoszę się na jakieś zadupie, w Bieszczady, albo nie, wyjadę na wyspę – bez internetu, gdzie nie ma sieci komórkowych i gdzie nie będziecie mogli mnie szpiegować!
    – Rozumiem. Będzie pan musiał odnowić paszport, bo skończył swoją ważność miesiąc temu

Leave a comment

Leave a Reply to Zofia Sarnowska Cancel reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *