Modele atrybucji – czyli jak dzielić tort zwany konwersją.

Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


Jak już się przekonaliście, na naszym blogu możecie znaleźć wiele sposobów na to, aby poprzez działania w internecie przyciągnąć potencjalnych klientów. Prezentowany wachlarz możliwości jest szeroki. Korzystając z nich, poczynając od contentu, poprzez działania newsletterowe, SEO, SEM, a na Social Media kończąc z pewnością przyczynicie się do osiągnięcia zamierzonego celu. Równie ważnym jak samo reklamowanie się jest też mierznie efektów naszych działań, tak aby móc oszacować, które źródła ruchu są dla nas najlepsze. W przypadku tak wielu miejsc i sposobów promowania się w sieci niezbędnym jest poznanie podstaw działania modelów atrybucji, aby po każdej kampanii móc wyciągnąć właściwe wnioski.

Czym są modele atrybucji?

Model atrybucji to zbiór reguł, który przypisuje odpowiednią wartość konwersji do wybranego kontaktu na ścieżce konwersji. W atrybucji brane pod uwagę są wszystkie internetowe źródła oznaczone w Google Analytics tj. odesłania, wyszukiwania bezpłatne, socjale, e-maile oraz reklamy search i display. Po wybraniu modelu atrybucji można dowiedzieć się, w jakim stopniu dobrane źródło przyczyniło się do uzyskania konwersji.

 

Jakie możliwości dają użytkownikom modele atrybucji w Google Analytics?

Dla osób, które zaczynają swoją przygodę z analizą danych GA przygotował kilka modeli atrybucji, które mogą uwzględniać jedną bądź kilka punktów styczności klienta z reklamą.

Ostatnia interakcja – ten model przypisuje całą wartość konwersji do kliknięcia z ostatniego źródła. W tym wypadku wejścia na stronę z wcześniejszych kanałów nie są brane pod uwagę i nie jest im przypisywany żaden procent z konwersji. Jest to jeden z najprostszych modeli do śledzenia, jednak przy reklamowaniu się na wiele sposób, bezzasadnie nie przypisuje żadnej wartości działaniom wykonanym przed konwersją. Działającym na podobnych zasadach modelem jest ostatnie kliknięcie niebezpośrednie. Wyróżnia się ono tym, że bezpośrednie wejścia na stronę (direct) są ignorowane, a brane pod uwagę jest ostatnie wejście z reklamy.

Pierwsza interakcja – w tym modelu sytuacja prezentuje się odwrotnie. Całość wartości konwersji przypisywana jest do źródła, które jako pierwsze spowodowało, że użytkownik przeszedł na reklamowaną stronę.

Rozkład czasowy – jest modelem, który z założenia rozkłada udział w sprzedaży biorąc pod uwagę moment, w którym dokonano transakcji. Największą wartość otrzymuje „najświeższe źródło”, dzięki któremu użytkownik trafił do reklamowanej strony przed konwersją. Analogicznie kanał, który brał udział jako pierwszy w ścieżce reklamowej otrzymuje najmniejszy udział. Założeniem tego modelu jest to, że wraz z każdą kolejną interakcją reklama przybliża użytkownika do konwersji. Jest to idealny model analizy kampanii, które skupiają się na stopniowym budowaniu zaangażowania użytkownika.

Model liniowy – jeśli Karol Marks żyłby w naszych czasach i zajmował się analityką internetową z pewnością upodobałby sobie ten model. Zakłada on, że każdy z kanałów, który brał udział w konwersji przyczynił się do tego w takim samym stopniu. Dla przykładu, jeśli użytkownik miał styczność z 4 różnymi kanałami, to każdemu z nich zostanie przypisane 25% wartości konwersji.

Każdy z powyżej wymienionych i opisanych modeli ma swoje wady i zalety. Należy pamiętać, że są to ogólne modele, które nie są indywidualnie dopasowane do stosowanych przez Was strategii marketingowej. Najlepszym rozwiązaniem jest skorzystanie z możliwości stworzenia w GA własnego modelu. Każda branża jest inna i ma klientów konsumujących reklamy w odrębny sposób. Dopiero po zbadaniu i poznaniu zachowania klienta z branży, która jest reklamowana można przygotować model, który będzie najodpowiedniejszy do stosowanej strategii.

 

Modele też można porównać!

Google Analytics udostępnia opcję porównywania wpływu różnych kanałów na konwersję w zależności od tego jak model atrybucji zostanie wybrany. Po kliknięciu w Konwersje -> Atrybucja -> Porównanie modeli konwersji, można wybrać maksymalnie trzy modele do porównania, a następnie sprawdzić, jaki mają wpływ na wartości konwersji poszczególnych kanałów.

Eksperymentujcie!

Wiedząc jak działają modele atrybucji pozostaje jedynie otworzyć Google Analytics i zacząć z nimi eksperymentować. Warto sprawdzić, który z gotowych modeli jest najlepiej dopasowany do stosowanej strategii reklamowej, a następnie korzystać z dobrodziejstw danych do optymalizacji własnych kampanii. Jednocześnie warto wyciągać wnioski, poznawać swoich klientów i pracować nad indywidualnym modelem atrybucji, który będzie szyty na miarę dla Waszej strategii.

Instagram – nowe narzędzie e-commerce?

Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


O tym że Instagram jest bardzo skutecznym narzędziem marketingowym wiemy nie od dziś. Ponad 25 milionów firm ma już konto na Instagramie, z czego 2 miliony to aktywni reklamodawcy. Cztery na pięć kont obserwuje co najmniej jedną firmę, a ponad 200 milionów kont odwiedza jeden lub więcej profili biznesowych dziennie. Kwestią czasu było więc wykorzystanie przez Zuckerberga potencjału sprzedażowego platformy!

Metki w postach

Nie jest nowością że już od jakiegoś czasu firmy mogą dodawać do swoich postów “metki” z cenami linkującymi do witryny z produktem. Taki post sprzedażowy można rozpoznać po ikonie „shopping bag” dodanej w lewym dolnym rogu zdjęcia. Dzięki tej opcji profile biznesowe mogą odsyłać użytkowników zainteresowanych danym produktem do podstrony z większą ilością informacji o artykule oraz linkiem do witryny internetowej, gdzie użytkownik może dokonać bezpośredniego zakupu. Okazało się być to całkiem efektywnym działaniem, gdyż wg statystyk Instagrama miesięcznie klika w takie tagi ok. 90 mln kont.

Stories też sprzedają

Jednak platforma poszła o krok dalej i w połowie września w 46 krajach pojawiła się opcja dodawania „metki” również w Instagram Stories, gdzie artykuł oznaczać można zarówno tagiem jak i grafiką z napisem – oba przekierowują do podstrony z opisem i linkiem do witryny gdzie można dokonać zakupu. Relację są chętnie konsumowane przez millenialsów ze względu na swój atrakcyjny, „lekkostrawny” i pełnoekranowy format – co ciekawe jedna trzecia najpopularniejszych Stories pochodzi właśnie od marek. Dodatkowo analityka Instagrama pozwala zliczać dla takiego formatu, poza standardowymi metrykami dla Stories, kliknięcia linku ze strony produktu, kliknięcia przekierowujące do witryny oraz kliknięcia w naklejkę dodaną do zdjęcia. Możemy więc estymować liczbę potencjalnie zainteresowanych ofertą klientów, a z poziomu strony (Google Analytics) przekierowania z konkretnego źródła.

Co więcej w tych samych krajach możliwe jest również przeglądanie ofert sprzedażowych. W zakładce eksploruj dodaną nową kartę „Shopping”, w której zebrane są oferty spersonalizowane pod zainteresowania użytkowników.

Co zrobić aby móc sprzedawać na Instagramie?

Aktualnie w Polsce możemy prezentować ofertę w postach, jednak w najbliższym czasie również i my będziemy mogli sprzedawać poprzez Stories i kartę Eksploruj. Co wtedy trzeba będzie zrobić, by taką możliwość posiadać?

  • konto musi być przekształcone na firmowe,
  • profil musi być połączony z katalogiem (zarządzanie w Menedżerze Reklam) na Facebooku,
  • działalność firmy musi być prowadzona w kraju w którym będą dokonywane zakupy,
  • same produkty powinny być zgodne z umową i zasadami handlowymi Facebooka/Instagrama.

Co dalej?

Jak donosi The Verge to być może nie koniec niespodzianek od Instagrama. Pojawiły się bowiem głosy, że platforma pracuje nad nową samodzielną aplikacją poświęconą zakupom. Mniemana aplikacja pozwoliłaby użytkownikom przeglądać kolekcje towarów od kupców, których obserwują, i kupować je bezpośrednio w aplikacji. Nie wiadomo jednak kiedy aplikacja miałaby być uruchomiona – nie doszło jeszcze do fazy testów. Ale źródła pracujące przy jej rozwoju twierdzą, że Instagram wierzy, iż jest dobrze przygotowany do znacznej ekspansji w e-commerce. Jednak gdyby ktoś pytał to nie wiecie tego ode mnie 😉

Live preview czyli jak podejrzeć projekt na smartfonie!

Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


Tworzymy projekty na urządzenia przenośne, tak jest i będzie 🙂 ale robimy to na desktopie lub laptopie. Brak podglądu naszej pracy na docelowym urządzeniu może przynieść tylko negatywne skutki. Jeżeli użyjemy do tego przeglądarki “zbadamy stronę” i włączymy podgląd na urządzenia mobilne to nadal jesteśmy we mgle. Nasze monitory mają inne PPI (gęstość pikseli) niż smartfon co zupełnie nie odzwierciedla czytelności i ostrości obrazu. I tu dochodzimy do sedna, jak szybko podejrzeć naszą pracę na smartfonie lub tablecie?

Z pomocą przychodzi wiele narzędzi i to nie tylko do podglądu, ale także do wykonania całego projektu. Poniżej prezentuje najpopularniejsze/najciekawsze pozycje przeznaczone na różne platformy.


Adobe XD

darmowa

windows/macos + android/ios

https://adobe.ly/2Iwcmfc

 

Darmowe (a kiedyś płatne) narzędzie Adobe do prototypowania oraz projektowania stron czy aplikacji. Adobe XD instalujemy zarówno na komputerze i na urządzeniu mobilnym. Możliwość otwarcia bezpośrednio plików psd czyni sprawę jeszcze łatwiejszą. Aby podejrzeć projekt na smartfonie łączymy się kablem USB – tylko macOS 🙁  lub wysyłamy pliki do chmury Adobe (Creative Cloud).  Proste i intuicyjne narzędzie z mnóstwem tutoriali w sieci. Polecam!

 

 

Skala preview

https://bjango.com/mac/skalapreview/

Darmowa

macos android/ios + Photoshop

 

Aplikację instalujemy na mac’u, a w photoshopie uruchamiamy serwer:

Konfigurujemy Skalę:

Następnie pobieramy na smartfon/tablet aplikację, łączymy się z komputerem za pomocą USB/WIFI

Proste i skuteczne! Idealny podgląd wykonywanej pracy w Photoshopie w czasie rzeczywistym na naszym smartfonie,

a dodatkowo możliwość wyboru rozmiaru oryginalnego lub automatyczne dopasowanie do szerokości ekranu urządzenia mobilnego.

Design Mirror

http://www.psmirror.net/en/usage

15$ – life time

windows/macos  android/ios + Photoshop

Jest to analogiczne narzędzie co Skala, zasadnicza różnica polega na tym, że Design Mirror jest pluginem do Photoshopa, a nie osobną aplikacją co pozwala mu również pracować z PC!

Aby się połączyć należy zarejestrować się na stronie, niby wymagana jest opłata 15$ jednak może dotyczy jedynie regularnych updateów, konto jest aktywne już po rejestracji.

 

Canvas for Photoshop MACOS ios

http://garylaw.me/canvas/

darmowa

macos  ios + Photoshop

Aplikacja na iphona, która łączy się bezpośrednio z serwerem uruchomionym w Photoshopie na macu. Niestety nie miałem okazji jej przestestować ponieważ nie posiadam iphona.

 

Figma

https://www.figma.com/

darmowa – 3 projekty/licencja 15$/miesiąc

windows/macos android/ios

Kolejne narzędzie nie tylko do podglądu, ale również do prototypowania oraz projektowania. Warto rzucić okiem czy jest godną konkurencją dla Adobe XD.

Sam podgląd pracy odbywa się poprzez WIFI.

 

 

Mnogość wersji/systemów pozwoli mam nadzieję na dobranie dogodnego narzędzia, powodzenia!

Internet kontra telewizja, czyli… kto wygra Grę o tron? Tom 1.

Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


Jest rok 2014. Portal Variety publikuje dane, z których wynika, że gwiazdy YouTube przebiły popularnością sławy lansowane przez telewizję i kino. Masowo padają stwierdzenia, że internet niebawem wyprze telewizję i „tradycyjny” przemysł rozrywkowy…

Gwałtowny rozwój internetu już od dobrych kilku, a nawet kilkunastu lat wywołuje obawy medioznawców o przyszłość telewizji. Swego czasu codziennością były artykuły z kombinacją słów: „telewizja” i „śmierć” w tytule. I nie była to tylko kwestia stosunkowo małej ilości dni słonecznych w Polsce mogąca, jak wiemy, skutkować nadmiernym pesymizmem 😉 Z sondażu przeprowadzonego w 2012 roku na zlecenie „Newsweek Polska” wynikało, że aż 57 proc. ankietowanych ograniczyło oglądanie telewizji na rzecz internetu.

Ale minęło kilka lat i… wygląda na to, że telewizja powiedziała śmierci słynne „Not today”.

Internet is king, but television is still queen
 Źródło: własne

Jak wynika z zeszłorocznego badania przeprowadzonego przez CBOS telewizja wciąż pozostaje dla Polaków najważniejszym źródłem informacji (i to pomimo pewnych zawirowań w sferze mediów publicznych!). Do myślenia dają także wyniki badania przeprowadzonego w sierpniu 2017 roku przez firmę badawczą Kantar Millward Brown na zlecenie YouTube (dodatkowo warto zaznaczyć, że badanie było przeprowadzone na grupie respondentów w wieku 16-34 lata, korzystających z Internetu przynajmniej raz w tygodniu). Wynika z niego, że polscy milenialsi lepiej radzą sobie z rozpoznaniem „bosej” gwiazdy telewizji niż wylansowanego youtubera!

Kantar Millward Brown na zlecenie YouTube kategoria Znajomość Total
Źródło: www.wirtualnemedia.pl

Badanie obejmowało kilka obszarów, takich jak: rozpoznawalność, bliskość emocjonalna, sympatia, zaufanie, gotowość odbiorcy do emocjonalnego kontaktu. Co ciekawe we wszystkich kategoriach na pierwszym miejscu w rankingu znalazła się gwiazda telewizji, a nie internetu. Wyjątkiem była tylko kategoria mierzona pytaniem: „Od kogo nie bałbyś się kupić używanego samochodu?”. Tu zwyciężył AdBuster (Marek Hoffman), ale kto wie, może to kwestia tego, że poznaniacy słyną z zamiłowania do dbałości i porządku? A może z faktu, że samochody AdBustera są równie znane co on sam?

A zatem nie taka telewizja straszna jak ją malują. I nie wszystko internet co się świeci 😉 Gwiazdy YouTube mają szczerość, autentyczność i oddanych fanów, ale telewizja wciąż ma budżety, wpływy, sprzęt, zespoły specjalistów i… zasięg.

Internet wkracza do gry…

Internet wkracza do Gry o tron
Źródło: własne

„Każdy, kto musi powtarzać, że jest królem, tak naprawdę nim nie jest” powiedział Tywin Lannister. Można być gwiazdą kanału gamingowego i z dumą trzymać na półce Złotą Nagrodę dla twórców. Można mieć swój kanał beauty i publikacją jednego niepozornego filmiku spowodować cudowne zniknięcie danej szminki ze wszystkich Douglasów w kraju. Ale… prawdziwe możliwości pojawiają się wówczas, kiedy w reprezentatywnej grupie Polaków dziesięciu na dziesięciu z nich odpowie, że wie kim jesteś! A najkrótsza droga do celu wiedzie wciąż przez srebrny ekran.

Początki jak zawsze były skromne. Zaczynało się niewinnie od tego jak Kuba Wojewódzki zaprosił na swoją słynną kanapę niepozornego jegomościa z Mławy, którego filmik “Mutant Giant Spider Dog” w ciągu tygodnia wyświetlono na YouTube ponad 33 miliony razy i jeszcze w tym samym roku stał się najpopularniejszym filmem w tym serwisie.

Jednym z pierwszych youtuberów, który przecierał telewizyjne szlaki nie jako gość, ale jako prowadzący własny program, był Radosław Kotarski (znany z kanału Polimaty i jednocześnie współzałożyciel sieci partnerskiej dla youtuberów LifeTube). Już w 2013 roku rozpoczął współpracę z programem „Pytanie na śniadanie” emitowanym w TVP2. Od lutego do czerwca 2014 był współprowadzącym teleturnieju „Tylko Ty!” emitowanego w TVP2. W kwietniu 2014 ukazał się pełny sezon jego autorskiego programu popularnonaukowego „Tajemnice historii” emitowany w stacji Fokus TV. W 2015 roku TVP2 zaproponowała mu stworzenie autorskiego programu podróżniczo-historycznego „Podróże z historią”.

Wspomnianego już Sylwestra Wardęgę (znanego z kanałów: SA Wardega, Krulestwo) mogliśmy oglądać w telewizji jako jurora programu „Przygarnij mnie” emitowanego przez TVP2, w którym gwiazdy adoptowały psy ze schroniska.

W tym samym roku ReZigiusz, czyli Remigiusz Wierzgoń poprowadził szósty sezon programu „The Voice of Poland”, gdzie wcielił się w rolę V-reportera. Wraz z Martą Siurnik przedstawiał materiały zza kulis. I chyba mu się spodobało, bo w 2017 roku przyjął propozycję od Polsatu, by zastąpić Mariusza Pódzianowskiego w roli jurora programu “The Brain. Genialny Umysł”.

 

Magic of Y, który w Internecie nie ujawnia swoich prawdziwych danych – w filmach na YouTube i gdziekolwiek indziej przedstawia się po prostu jako „Y” – prowadzi swój własny program „Magia Y” na TVN Style.

Kolejną polską osobowość internetową, Paulinę Mikułę (kanał Mówiąc Inaczej), mogliśmy podziwiać w roli prowadzącej pierwszy sezon programu kulinarnego „Bake Off – Ale ciacho!” emitowanego przez TVP2.

Z poczuciem humoru, ale nie humorzasty Karol Paciorek (znany z kanałów: Lekko Stronniczy, Imponderabilia, Nienasyceni) w 2017 roku stał się twarzą programu „Musisz to mieć” (HGTV), w którym razem z Anią Jażdżyk testował różne gadżety i podsuwał ciekawe designerskie projekty. W tym samym roku został także prowadzącym program „Europa na weekend” na antenie Travel Channel.

Zachęcająca Polki do pokazania własnego stylu Radzka, czyli Magdalena Kanoniak przyjęła propozycję od TVN Style, by poprowadzić program „Beauty ekspert”, w którym zajmowała się testowaniem gadżetów urodowych.

Mamiko (Weronika Heck) została w bieżącym roku współprowadzącą produkcji Polsat Cafe “Make me over. Wielka Zmiana”. W programie prowadzi rozmowy z uczestnikami zza kulis.

A może rola w telewizyjnym serialu?

Pomysłodawcą udziału youtuberów w produkcjach paradokumentalnych seriali był TVN. Znani sieciowi twórcy, w tym Stuu (Stuart Burton), Naruciak (Adam Zimmerman), littlemooonster96 (Angelika Mucha), Martin Stankiewicz czy Marcin Dubiel, wzięli udział w promocji serialu dla młodzieży „Szkoła”, nagrywając specjalną internetową parodię. TVN emitowało ją w Player.pl.

Kanał AXN zdecydował się zaangażować znanych youtuberów do zagrania w serialu fabularno-dokumentalnym „Rewir”. W produkcji wystąpili wspomniani już Mamiko i Naruciak oraz Rafał Masny z AbstrachujeTV. Poza zagraniem w serialu na planie zrealizowali też filmiki, które udostępniali w mediach społecznościowych.

Prawdziwe emocje tylko w telewizyjnym reality-show

Są własne programy, są role w serialu, ale gwiazdy z sieci możemy już od kilku lat zobaczyć także w telewizyjnych reality-show.

W 2015 roku TVN wyemitowało specjalny odcinek „Ugotowanych” zapraszając do udziału wspomnianych już: Paulinę Mikułę i Marka Hoffmanna oraz Julię Kuczyńską (Maffashion) i Macieja Dąbrowskiego (Z Dupy).

Na podobny format zdecydowała się także TVP przy realizacji specjalnego odcinka „Familiady” do którego zaprosiła: Gimpera (Tomasz Działowy), Cyber Mariana, Poszukiwacza (Adam Wiejak), Naruciaka i Ignacego Łukowskiego (Kolega Ignacy). Youtuberzy zmierzyli się przed kamerami ze śpiewającymi aktorami i niestety nie poszło im śpiewająco 🙁

Znacznie lepiej spisała się Macademian Girl w programie “Agent”. Tamara Gonzalez Perea przyjęła od TVN zaproszenie do gwiazdorskiej edycji programu, której o mały włos nie wygrała. Jak sama wspomniała w jednym z wywiadów ‘dzięki temu wyszła z internetu i dotarła do nowej rzeszy odbiorców’.

Nieco kontrowersyjnego Łukasza Jakóbiaka, znanego z programów internetowych: „20m2 Łukasza”, „Jak mieszkają gwiazdy?” czy „Przyjaciele kawalerki”, mogliśmy śledzić na srebrnym ekranie w czasie emisji „Azja Express 2”. U boku Joanny Przetakiewicz przekonywał innych uczestników programu do wizualizacji i pozytywnego myślenia.

TVP2 poszła o krok dalej i stworzyła format „dedykowany” youtuberom. „Głodne kawałki” to pierwszy telewizyjny program z prawie wyłącznym udziałem osób, które popularność zyskały dzięki aktywności w sieci. W cotygodniowych spotkaniach udział wzięli m.in.: Mamiko, Piotr Ogiński (Kocham gotować), Cybermarian, Poszukiwacz czy Topowa Dycha (Artur Filipowicz).

Póki co 2018 rok także obfituje w reality-show z udziałem gwiazd sieci. “Królowa Snapchata” czy też Mrs. Bieber – littlemooonster96 przyjęła zaproszenie do ósmej edycji jednego z najbardziej znanych telewizyjnych show – „Tańca z gwiazdami”.

 

Olga Sałacka, znana jako Nanami Chan, przeszła całkowitą metamorfozę w programie Druga Twarz nadawanym przez TTV.

W tegorocznej jesiennej ramówce stacji TVN pojawił się program „Ameryka Express. Wśród uczestników show znalazł się znany internetowy duet Fit Lovers czyli Pamela Stefanowicz i Mateusz Janusz. Para na swoim kanale regularnie publikuje niedostępne w telewizji sceny, a do oferty prowadzonego przez siebie sklepu internetowego wprowadziła “Okulary z Ameryka Express”.

 

Polsat, najwyraźniej w odpowiedzi właśnie na Azjo/Ameryka Express wyemitował także w jesiennej ramówce program „Lepiej późno niż wcale” z udziałem wspomnianego już Rafała Masnego (AbstrachujeTV, To już jutro). Rafał zapowiedział, że specjalnie pod program powstanie też dedykowany kanał YT (jeśli dobrze liczę, to ósmy w kolekcji) i słowa dotrzymał.

 

Mimo że, jak twierdzą niektórzy, internet i telewizja w Polsce wciąż krążą na osobnych orbitach, gwiazdy sieci bez większych problemów odnajdują się w przeróżnych telewizyjnych produkcjach i chętnie korzystają z możliwości choć chwilowego pojawienia się na srebrnym ekranie. A co niektórzy jak już raz zakosztują, to zostają na dłużej 🙂

A czy przejście z większego ekranu na mniejszy również następuje tak chętnie i płynnie? Jakie próby podejmuje telewizja, by przenieść się do sieci i z jakim skutkiem? Przecież w grze o tron wygrywa się albo ginie…

Sprawdzimy to wspólnie w kolejnym wpisie.

Sharing economy – nowa filozofia życia?

Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


Sharing economy, czyli z j. angielskiego ekonomia współpracy, to idea, która zakłada, że ludzie skłonni są do dzielenia się swoimi zasobami w zamian za inne korzyści. Wyklucza ona w sprzedaży kanał dystrybucji, gdyż zazwyczaj rolę tą odgrywa platforma, na której osoba oferująca i kupująca spotykają się, aby dokonać transakcji.
Jedynym pośrednikiem między zainteresowanymi transakcją jest administrator platformy, który tworzy przestrzeń umożliwiającą ten swojego rodzaju barter.

Dlaczego ludzie korzystają z modelu dzielenia się?
– chcą zaoszczędzić,
– nie chcą przywiązywać się do rzeczy czy miejsc,
– chcą nawiązać nowe znajomości,
– uważają, że ma to pozytywny wpływ na środowisko,
– dzielą się nieużywanymi lub nie w pełni wykorzystanymi zasobami,
– dostęp do cudzych dóbr czy usług jest łatwiejszy niż ich posiadanie.

Czym ta idea jest w praktyce? Jak z niej korzystać na co dzień?


UBER

To amerykańska platforma, na której spotykają się kierowcy z pasażerami w celu zamawiania usług transportowych, w Polsce dostępna od 2013 roku. Początkowo zakładała stworzenie sieci kierowców z nowszymi autami  i oferowanie tanich przejazdów za pomocą aplikacji mobilnej. Ideą było skojarzenie prywatnych pasażerów z prywatnymi kierowcami. W Polsce spotkało się to z dużą krytyką licencjonowanych taksówkarzy. Ministerstwo Finansów opodatkowało kierowców Ubera podatkiem dochodowym od osób fizycznych.
Uber od początku swojej działalności wprowadza coraz to nowe usługi – od zwykłych przejazdów po loty samolotem (USA). W Polsce dostępne są uberX, uberSELECT, uberEATS, uberVAN (na razie tylko w Warszawie). Firma zrewolucjonizowała rynek przejazdów w Polsce – zmotywowała przestarzałą konkurencję do zmian. Pytanie, czy zmodernizowane lub nowe platformy w przyszłości nie przegonią inicjatora zmian?


AIRBNB

To również klasyczny przykład ekonomii współpracy – założenie portalu było takie, że właściciele mieszkania podczas swojej nieobecności wynajmują swoją kwaterę podróżnym. W tej chwili coraz częściej jest to po prostu wynajem krótkookresowy mieszkań do tego przystosowanych. Również firmy wynajmują swoje apartamenty za pośrednictwem tej platformy. Serwis jest świetną alternatywą dla hoteli czy hosteli, ceny są znacznie bardziej atrakcyjne dla wynajmujących, zaś dla oferujących jest to dodatkowa opcja zarobku. Nie jest to w smak hotelarzom czy rządom, ponieważ ten relatywnie młody model biznesowy wykracza poza utarte schematy prawne czy społeczne.
W ostatnim czasie Unia Europejska nałożyła na serwis obowiązek informowania zainteresowanych ofertą o pełnej cenie wynajmu lub jeśli nie ma takiej możliwości, to podanie informacji jakie opłaty mogą zostać naliczone. Do tej pory dopiero po przejściu na stronę miejsca była widoczna pełna cena – w listingu podana kwota nie obejmowała opłaty za sprzątanie czy opłaty serwisowej. Kolejną uwagą UE było, aby serwis wskazywał kto oferuje nocleg – czy osoba prywatna, czy też firma. Od tego uzależnione są prawa konsumenta w zakresie skarg, szkód itp.


BLABLACAR

W Polsce działa od 2012 roku i kojarzy kierowców, którzy podróżują na dłuższych trasach z pasażerami, którzy chcą jechać w tym samym kierunku. Kierowcy, którzy mają wolne miejsca w aucie, oferują przejazd na danym odcinku, za daną kwotę, zaś pasażerowie mogą zarezerwować ten przejazd, płacąc kierowcy gotówką. Serwis pobiera z tego opłatą abonamentową (BlaBlaPass) w wysokości 8 zł za jeden tydzień lub 12 zł za miesiąc. Platforma jest świetną opcją zarówno dla kierowców, którzy mogą podzielić koszt paliwa z innymi osobami i mieć z kim porozmawiać podczas podróży, jak i dla pasażerów, którzy mogą zaoszczędzić. Taka opcja transportu jest tańsza względem pociągów, autokarów czy busów i pozwala dotrzeć szybciej na miejsce docelowe. Cały system opiera się na wzajemnych ocenach i rekomendacjach – dzięki temu społeczność buduje relacje oparte na zaufaniu i weryfikuje jakość przejazdów. Osoby, które są nieuczciwe lub zachowują się nieodpowiednio, szybko zdobywają niechlubną ilość gwiazdek – jest to przestroga dla kolejnych podróżnych lub kierowców. BlaBlaCar może być z tego względu bezpieczniejszą alternatywą dla autostopu.


COUCHSURFING

W tym serwisie spotykają się ludzie, którzy chcą poznawać nowe kultury, wymieniać się poglądami, spotykać nowe osoby, zawierać nowe przyjaźnie. Cała idea polega na tym, że ktoś, kto ma tytułową wolną kanapę, oferuje ją podróżnym, co najważniejsze – za darmo. Ta kanapa to tak naprawdę klucz otwierający furtkę do tanich podróży i bogacenia się… w nowe przyjaźnie, otwierający głowę na nowe możliwości. Tutaj również wyznacznikiem sukcesu są wzajemne relacje. Użytkownicy oceniają siebie nawzajem, skrzętnie uzupełniają profile, budują swój wizerunek w społeczności. Nieuczciwe zachowania są szybko weryfikowane przez innych użytkowników.
Oczywiście taki sposób podróżowania ma swoje zalety i wady. Najważniejsze dwie zalety zostały już wspomniane wcześniej – darmowy nocleg i poznawanie nowych ludzi. Jakie są wady? Nie zawsze warunki, w jakich przyjmuje nas gospodarz są przyzwoite. Nie zawsze gospodarz jest miły, rozmowny i tupiący na myśl o wspólnym zwiedzaniu. Niemniej jednak przed wyborem o wszystkich plusach i minusach można poczytać na profilu, a wówczas świadomie można rzucić na szalę jedne i drugie, i wybrać odpowiednie miejsce.
Korzystaliście kiedyś z ‘coucha’? Jakie są wasze doświadczenia?

Czy sharing economy to nowa filozofia życia? Coraz to bardziej wkrada się w naszą codzienność, efektywniej wykorzystujemy nasze zasoby, na nowo uczymy się poznawać ludzi, inspirować się. W zachodniej Europie powoli staje się to filozofią i esencją życia. W Polsce dopiero raczkuje, bo posiadanie nadal mamy mocno zakorzenione w naszej świadomości. Po okresie PRL, w którym wszystko było wspólne, sharing economy może się źle kojarzyć. Odpowiedź na pytanie ‘mieć czy być’ wciąż zdaje się przeważać na korzyść pierwszego. Jednakże stale rosnąca popularność serwisów ekonomii współpracy może świadczyć o tym, że ludzie w przyszłości zaczną inaczej patrzeć na świat.