Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


Jak byście odpowiedzieli, wyrwani w środku nocy ze snu, na pytanie który film wywarł największy wpływ na Wasze życie? Jakże to byłoby inteligentnie z mojej strony, gdybym mógł pochwalić się w takim momencie znajomością twórczości Scorsesa, Kubricka, Coppoli czy innego Allena i zapytany dorzucić, tytuł jakiegoś wiekopomnego dzieła któregoś z powyższych dżentelmenów.

Niestety, kinoman ze mnie marny, z filmów to ja tylko takie ze “strzelaniną” i “momentami” – seanse filmowe traktuję na zasadzie odskoczni od codzienności. Nie dumam, nie roztrząsam, konsumuję – zapominam. Tak mam – trudno…

Jednak pozwalając sobie na szerszą interpretację tego pytania, okazuje się, że bez większego problemu, jestem w stanie wskazać materiał wideo, który znacząco zapadł mi w pamięć i jest dla mnie ważny. Chodzi tu o przmówienie Steva Jobsa wygłoszone dla absolwentów Stanford University w 2005 roku często tytułowane “How to live before you die“.

To właśnie z niego pochodzi słynny cytat:

“… stay hungry stay foolish… “

… który wielokrotnie utożsamiany jest z definicj misji Apple widzianej oczami jego założyciela.

Jeżeli tylko macie 15 minut, które chcecie dobrze zaiwestować, serdecznie Wam polecam poniższe wystąpienie.

Przez lata utożsamiałem te 15 minut z esencją mądrości życiowej. Nadal twierdzę, że znajduje się w nich definicja mądrego, dojrzałego oglądu świata, który – niezależnie od poglądów, miejsca i czasu – powinien być brany pod uwagę w rozmowach “o życiu”.

Nadszedł jednak dzień gdy do Steva dołączył Simon. I tak okazało się, że mam już 2 filmy, które zmieniły moje życie. Jednak po kolei…


“Liderzy to ci, którzy pierwsi ruszają w nieznane”

Od jakiegoś czasu mam zaszczyt pracować z grupą niesamowitych osób. Zdaję sobie sprawę, że dotrzymanie im kroku nie jest proste, wymaga ciągłej pracy, poszerzania horyzontów postrzegania świata. Świata nie tylko stricte digitalowego, ale również, a właściwie przede wszystkim tego humanistycznego.

Takie podejście, prócz codziennych zmian w pracy, wymaga przeformułowania wielu aspektów codzienności choćby takich jak zawartość Pocketa. Z dnia na dzień trafia do niego coraz więcej treści związanych z aspektami relacji międzyludzkich, wypierając artykuły specjalistyczno-branżowe (a może po prostu branża się zmienia…?).

W taki właśnie sposób trafiłem na treści związane z koncepcjami reprezentowanymi przez Simona Sineka. Być może wstyd, że nie słyszałem o nim jakieś 5 lat temu – przyznaję – jednak cieszę się, że koniec końców dane mi było poznać jego spojrzenie na przestrzeń relacji międzyludzkich. Wystąpienia Simona podczas spotkań TED biją prawdziwe rekordy popularności – trudno się dziwić – to naprawdę mądry jegomość.

Simon Sinek explores how leaders can inspire cooperation, trust and change. He’s the author of the classic “Start With Why”; his latest book is “Leaders Eat Last.”

Poniżej znajdziecie jego wystąpienie z 2014 roku “Why good leaders make you feel safe“, w którym Simon kreśli swoją wizję bezpieczeństwa i roli lidera.

 

No i się zaczęło…

Zakochałem się. Młodzieńczo, szaleńczo, bez opamiętania. Z dnia na dzień stałem się stalkerem poczynań Simona. Zacząłem trochę nie od początku, bo od lektury “Liderzy jedzą na końcu Dlaczego niektóre zespoły potrafią świetnie współpracować, a inne nie “.

Całość książki można z powodzeniem opowiedzieć poprzez jej podsumonie znajdujące się na okładce:

Dlaczego tak wielu pracowników z utęsknieniem odlicza czas do piątku i traktuje każdy dzień pracy jak zło konieczne? Dlaczego ludzie nie lubią swojej pracy i nie są w stanie zaangażować się w wykonywane obowiązki? Menedżerowie marzą, by ich podwładni z entuzjazmem oddawali się pracy, jednak większość z nich nie ma pomysłu na kierowanie ludźmi.

Współczesne organizacje są zbyt często zajęte zarządzaniem zasobami ludzkimi, by dostrzec, że to, czego im potrzeba, to nie sprawny menedżer, ale przywódca z krwi i kości. Ktoś, kto nie tylko rozdzieli obowiązki, ale także pokaże ludziom, że to oni są najcenniejszym kapitałem firmy.

Pracownicy, którzy wierzą, że ich praca ma sens, czują się doceniani i wiedzą, że mogą w każdej sytuacji polegać na swoich kolegach i przełożonych, z własnej inicjatywy zainwestują czas i wysiłek w naukę czy pracę na rzecz firmy.

Czy to rzeczywiście jest aż takie proste? Ten model wykorzystują najlepsze przedsiębiorstwa na całym świecie – i osiągają dzięki niemu znacznie większe zyski, rozwijają się intensywniej i są znacznie bardziej konkurencyjne na niełatwym współczesnym rynku. Chcesz, by Twoja firma dołączyła do tego grona? Chcesz nadać tempo własnej karierze? Nie czekaj, aż wyprzedzą Cię inni.


(lider)… pokaże ludziom, że to oni są najcenniejszym kapitałem firmy

Książkę połknąłem niemalże w jedno popołudnie. Od jakiegoś czasu mam w zwyczaju (ok, pewnie część z Was się oburzy) zakreślać markerem ważkie cytaty. Tym razem zastanawiałem się czy nie zanurzyć całej książki w żółtym tuszu. Praktycznie każde przeczytane zdanie ma w tej książce potencjał stania się mottem całkiem poważnej rozprawy.

Wybrałem dla Was zaledwie kilka, licząc, że pozwolą one Wam zastanowić się nad tym jak i z kim pracujecie. Nad tym jak i z kim chcielibyście pracować.

Moim zdaniem absolutny czytelniczy must-have dla każdego, kto próbuje pomagać ludziom w ich codziennej pracy.

To jak, zaczynamy mały rachunek sumienia?

Krótka, boleśnie prawdziwa, definicja bycia liderem. Lider to tarcza, mąż zaufania, wzór do naśladowania, przewodnik, obrońca. Lider to osoba gotowa do poświęceń, osoba rozumiejąca, że jej siłą są tylko i wyłącznie ludzie, z którymi pracuje. Lider jest tak mocny, jak jego zespół.

Lider w końcu jest drogowskazem, który pokazuje kierunek, kierunek, w jakim nieprzymuszeni chcemy podążać.

Rolą lidera jest troska o osoby pod jej / jego skrzydłami. Cóż znaczy przełożony z największym wachlarzem umiejętności jeżeli nikt mu nie ufa, jeżeli nikt nie chce zawierzyć jej / jego wizji?

Nie ma nic wspanialszego niż inspirować innych. Nie kazać, nie wpisać na listę 2do’sów, a zarazić pasją, wizją, kierunkiem. Chcesz byc liderem? – inspiruj bądź świadom marzeń osób, z którymi pracujesz. Pozwól im stawać się wspanialszymi.

Zawsze, powtórzę: zawsze pamiętaj, że Twoją najważniejszą misją jest ochrona z góry. Każdy ma swoje “z góry”, poziomy są przeróżne, niemniej jednak jeżeli masz kogokolwiek kim się opiekujesz, kto Ci “podlega”, stawiaj go na pierwszym miejscu.

Mały test: rzuć okiem na swoją listę pracowniczych obowiązków, jeżeli piastujesz stanowisko kierownicze, a na wspomnianej liście nie masz punktu brzmiącego +- “dbanie o interesy powierzonych mi pracowników” spotkaj się ze swoim przełożonym i zmieńcie tę listę. Masz jeden główny cel: opiekę, duuużo później są wszystkie kajpiaje i inne poziomy czegoś.

Banał, owszem. Piekielnie trudny realizacyjnie banał. Każdy z Was (szczególnie Wy, korpo bracia i siostry z całego świata) wiecie jak wygląda to w praktyce. Codzienna praca to jak przeciąganie liny, każdy dział, każdy departament ciągnie po centymetrze w swoją stronę, zapominając, że wygrana jednej drużyny często staje się porażką drugiej. Dupochronki mailowe, kompetencyjne pojedynki rozgrywane wewnątrz organizacji prowadzą zawsze do przegranej: przegranej każdej ze stron.

Pamiętaj, że czym innym jest współzawodnictwo, a czym innym wzajemna inspiracja i motywacja. Zastanów się, która z tych postaw tworzy możliwość wygranej. Pamiętaj, że z kolegą zza biurka obok, co więcej – nawet z tym z piętra niżej – gracie w jednej drużynie. Wygrywacie razem, ale i przegrywacie wspólnie.

To już gdzieś słyszałem powiedziane innym słowem…

To już kolejny raz gdy czytam mataforę firmy jako rodziny. I choć w 100% się z nią nie zgadzam, to jednak proces zatrudnienia przyrównany do adopcji mówi do mnie całkiej wyraźnie. Nowa osoba przyjmuje odpowiedzialność, ale stare osoby są zobligowane otoczyć ją kręgiem opieki. Prowadzi to oczywiście do innych, szalenie trudnych w interpretacji wniosków: czy “oddajemy” adoptowane dzieci jeżeli okaże się, że nie spełniają one naszych oczekiwań?

Mając w pamięci to pytanie, jeszcze raz się zastanów gdy kolejny raz będziesz marudził, że proces rekrutacji zabiera Ci dużo czasu.

Kolejny raz Simon podkreśla wagę zaufania i potęgę inspiracji. Nikt nam nie zaufa, bo tak mu powiemy by uczynił. Zaufanie to szalenie trudna sprawa. Budowane latami, niszczone jednym zdaniem. Niemalże nieodbudowywalny twór.

Lider też człowiek i ma gorsze momenty. Oczywiście to on powinien świecić przykładem, niemniej jednak nalezy pamiętać, że zaufanie i bezpieczeństwo to machiny, które działają w obie strony.

Ponownie Simon pisze o zaufaniu – wydaje się, że to całkiem ważka sprawa. Musimy pamiętać, że lojalność nie bierze się z kwot przelewanych na nasze konta – pracownika można kupić… na jakiś czas…

Zaczynaj od zaufania… inspiruj, chroń – to tak na początek…

Początkowo chciałem Wam przytoczyć wszystkie mądrości książki Simona “Liderzy jedzą na końcu. Dlaczego niektóre zespoły potrafią świetnie współpracować, a inne nie” w tym jednym wpisie. Stwierdziłem jednak, że warto podzielić je na mniejsze części. Temat jest tak ważny, że przeładowanie jednej recenzji nie jest najlepszym pomysłem.

Umówmy się proszę, że jest to część pierwsza mojej recenzji, wrócę do Was na 100% z kontynuacją tej pozycji.

Niemniej jednak, jeżeli już teraz czujecie, że kierunek prezentowany przez Simona jest zbieżny z Waszym myśleniem, koniecznie zainteresujcie się jego twórczością już dziś.


Część druga recenzji:

Niech każdy z nas będzie takim liderem, jakiego chciałby mieć – Simon Sinek (cz.2)


Photo by Corentin Marzin on Unsplash

Join the Conversation

3 Comments

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *