Czas wesołego blogowania, opowiadania o tym co wydarzyło się danego dnia powoli odchodzi w niepamięć. Coraz częściej słowo blog kojarzy nam się (mam przynajmniej taką nadzieję, choć pewnie piszę bardziej o moich odczuciach) z miejscem służącym zdobywaniu nowych informacji, z adresem, który podczas porannej prasówki informuje nas co w naszej tematycznej trawie piszczy.
Paweł Lipiec popełnił kiedyś wpis, w którym stwierdził (lub przynajmniej ja tak to odebrałem), że każdy może – mało tego – powinien blogować:
Blog to nie przedsiębiorstwo, dla którego trzeba opracować biznesplan i długoterminową strategię rozwoju. Blog jest raczej jak lepienie garnka z gliny. Nie musisz dokładnie wiedzieć jak on ma wyglądać kiedy zaczynasz lepić. Zacznij i zobacz co z tego wyjdzie. Zacznij pisać bloga – Twój styl sam z czasem sie ukształtuje.
Postawiona teza została skrytykowana przez Pawła inszego w innym wpisie na Techkulturze.
Ja osobiście uważam, że każdy może – choć niekoniecznie powinien – bloga prowadzić. Zgodzę się, że część z nich będzie traktować o niczym i RSSy takowych “dzieł” pozostaną na wieczność zamknięte w kilku riderkach. Autor pozostanie tajemniczym kimś, z którym zdaniem liczyć się będzie co najwyżej kolega ze szkolnej ławy. Jednak czy to ma mu stanąć na przeszkodzie przy pisaniu? – Nie, dlaczego, niech sobie chłopak (dziewczę) ulży, niech się otworzy i napisze co mu na sercu leży.
Ja po prostu tego czytać nie będę.
Jak wspomniałem, dla mnie blog jest czymś innym. Często słyszymy (czytamy) słowo “Blogosfera“. Brzmi nieźle, intuicyjnie wskazuje czym jest (być powinno). Co Wiki mówi dokładniej w tej materii?:
Blogosfera (ang. blogosphere), termin określający wszystkie blogi jako społeczność lub sieć społeczną. Wiele blogów jest połączonych między sobą. Ich autorzy czytają inne blogi i zostawiają na nich komentarze, umieszczają do nich linki, odnoszą się też w treści wpisów. W ten sposób tak połączone blogi wytworzyły własną kulturę. Podczas gdy blogi pozostają wciąż formą publikacji, blogosfera jest zjawiskiem społecznym i jak inne podlegającym badaniom socjologicznym.
Tak, rzeczywiście, pojawia się tu wzajemne blogów czytanie, komentowanie, linkują – widać więc teraz, że akcja Kuby, Bartka i Marcina to nie ich kolejna próba zrobienia w Sieci czegoś “na siłę” jak niektórzy twierdzili, a wspólna troska (może nie do końca to słowo) o rozwijanie polskiej blogosfery.
Nie ukrywam, że sam zaczynając zwiedzać blogi posiłkowałem się na znalezionych blogrollach. To naprawdę rzecz użyteczna i pomocna. Tyle więc tytułem linkowania i blogowania samego w sobie.
Ok, ma być poważnie, tematycznie z masą mądrych newsów. Czy to oznacza, że ma być strasznie? Że piszący blogerzy to straszne geeki, od świata odcięci nad klawiaturami pochyleni, jeść zapominający? Pewnie cześć tak właśnie się zachowuje, ale to nie jest raczej najlepszy przykład blogera.
Blip, któż o nim nie słyszał? Ja słyszałem, Ty pewnie też… Nie oznacza to jednak (pomimo, że tak nam się wydaje), że jest on tak popularny jak google – troszkę mniej, tak pomiędzy WP, a onetem. Tak czy owak, wspomniany blip, stał się bodajże pierwszym miejscem, które polskich sieciowych guru traktuje troszkę mniej poważnie. To takie połączenie “blogów szkolnych” z “blogosferą poważną” – oczywiście wszystko w skali mikro.
Okazało się, że reuptake, vagla, tomasztopa, fanatyk, popydo to normalni ludzie, mający jak każdy z nas, zainteresowania, pasje, słabsze dni, ba… nieraz nawet kaca. Jak większość z nas popijają kawę czy herbatę. Co więcej, potrafią się takimi rzeczami ze społecznością dzielić (by Eri):
I co? I robi się blogowanie (mikro) o napitkach i Kubicy. Okazuje się, że można i to nawet zdrowe.
Więc posuńmy się jeszcze krok dalej. Pokażmy, że to są ludzie “zupełnie normalni”, że nawet poczucie humoru mają, że śmiać się sami z siebie potrafią. I co? I okazuje się, że wtedy takie ludki powoli stają się ikonami, Sieciowymi Parisami Hiltonami. Już nie tylko czytamy co mają do powiedzenia w sprawie łebadwazero, SEO czy social lendingu.
Co wtedy? Stwórzmy o tym serwis, znajdźmy dużego patrona i rozpocznijmy akcję reklamową na zasadzie Media Markt vs. Saturn. I blogerzy stają się ludźmi “zza ściany”. I wesoło. I fajnie.
A co tam: pierwowzór 🙂 mikroplotka to oczywiście Pudelek Prewa (choć należy pamiętać, że wielką rolę spełnił tutaj flaker)
Więcej o zjawisku mikrocelebrytów:
- technoblog;
- yashke;
- techkultura;
- przekrój;
- oraz pokaz z barkampa
Blip do mnie kompletnie nie przemawia, a blogowanie mimo społecznego wydźwięku staje się nie tylko informacją, często specjalistyczną informacją, ale także sztuką wyrazu. Co raz częściej (o czym nie wspomniałeś) blogi przyjmują formę felietonów. Felietonów o otaczającej nas rzeczywistości. Przyjmują również formę literackiej wypowiedzi na nurtujące nas tematy, te z bliska i te z daleka. Stają się również formą autoprezentacji lub auto lansu, a także próbą zmienienia siebie na kogoś kim w realu się nie jest. Jak z tym powiązany jest blip? Bardzo luźno, żeby nie rzec w ogóle. Trzeba pamiętać, że blogosfera to nie tylko ludzie z Web2.0, to także tacy, którzy potrafią tylko obsłużyć internet, skorzystać z e – konta i skrzynki meilowej i napisać parę zdań w Wordzie. Ich nowinki prospołecznego wykorzystania nowości nie interesują. Dla nich wiele tekstów typowo społecznościowych to nowomowa. O nich też nie wolno zapominać. Blogosfera jest rzeczywiście pewną społecznością ze sobą powiązaną, jednak nie należy zapominać, że bardzo luźno powiązaną. Sztuczne konsolidowanie takiej społeczności raczej nie przyniesie wielkich efektów lub tylko efekty czasowe. Człowiek mimo iż jest stworzeniem stadnym, jednak potrzebuje trochę prywatności, a to mu daje oscylowanie na obrzeżach różnych społeczności.