Kupowanie nowego komputera w swych założeniach jest zacne. Ma jednak wielgachnego minusa. Jakiego? Otóż trzeba coś popełnić ze starym. W moim wypadku sytuacja jest… dziwna…
Pokazałem kiedyś maka Pani Kasi i chyba ją zaraziłem. Może nie OSem, nie technikaliami, ale wyglądem, formą co przy Jej profesji wydaje się być zrozumiałym.
Tylko tak to jest ze sprzedażą komputera czy samochodu znajomemu – trzeba trochę się nagimnastykować. Postawiłem więc system, zainstalowałem podstawowe potrzebne jej rzeczy i pomyślałem czy przez przypadek nie będzie za dużo uaktualnień. Było…
Masakrycznie dużo… Około giga, co przy moim playonline nie jest najfajniejsze. W związku z tym śniadanie spożywam w Starym Browarze. Jeszcze 600M…
Kochanie… jeszcze chwilka, pamiętam.