Jeszcze tylko troszkę i będzie po wszystkim. Ponownie – tym razem niestety boleśnie na własnej skórze – przekonałem się, że to, co w telewizji jest cudownie kolorowe, miękkie i specjalnie dla mnie, nie do końca takim jest.
Mówili – kredyt – od ręki, z kawą nawet. Nie do końca niestety. Branie kredytu na na przenośny parasol na kółkach okazało się drogą przez mękę. Twierdzą, że dziś już na pewno będzie po wszystkim… Wierzyć im? Kawą do tej pory nie poczęstowali, a troszkę już razem posiedzieliśmy.
Siedzę więc jak na szpilkach. Dzwoni telefon…
W słuchawce zmęczony, mechaniczny głosik panienki z pudełeczka: “Proszę czekać, będzie połączenie z konsultantem. Proszę czekać, będzie połączenie z konsultantem”. Fajnie, super – czekam. Klimat jak z rozmów kontrolowanych. Nawet mid’owej (że o wav’owej nie wspomnę) muzyczki w podkładzie nie ma.
Po jakiś 3 (dosłownie) minutach odzywa się inna panienka, jakby mniej mechaniczna, choć właściwie to może ta sama tylko z innego pokoju? Nieważne.
– Dzień dobry, nazywam się Taka Śmaka – recytuje – dzwonię z firmy Centertel… – nie wierzę, ręce opadają (nota bene – chyba chodziło jej o Orange – ach, te nazwy, zawsze się gubię).
Pani się produkuje. Ja – miły jak zawsze, wszak ona w pracy, a ja to rozumiem i dodatkowo z domu wychowany zacnie.
– Czy może chciałby pan… – no jakoś nie bardzo – …rozumiem, ale może… – hmm, raczej nie. I tak sobie gawędzimy.
Oboje się staramy. Jednak z czasem ciutek zaczynam się już denerwować; kawa stygnie, raport czekam, a panienka mnie napastuje. W sumie powinienem się cieszyć, może ja jakiś lewy jestem? W pewnym momencie pani mnie “zabiła”: czy miałby pan ochotę otrzymywać SMSy reklamowe? (ok – nazwała je trochę inaczej – nie pamiętam jak).
Tak się składa, że jakiś czas temu moja stara wysłużona Nokia odmówiła przyjmowania smsowego spamu więc poprosiłem o wyłączenie takiej usługi. Tak – jest taka możliwość w idei (o przepraszam – w orange). Rzeczywiście, jak ręką odjął – z godziny na godzinę przestali mi wysyłać info o wszystkim – polecam!!!
Kolejny raz odmówiłem, pani niezmordowanie kontynuuje.
– Mam dla pana jeszcze jedną ofertę, jednak zanim ją przedstawię muszę uzyskać pańską zgodę na przetwarzanie etc. etc. danych osobowych przez firmy takie i owakie, które współpracujące… Zgadza się pan? – wyrzuciła z siebie chyba na jednym oddechu.
– Nie, nie zgadzam się.
– yyy??? – cisza. Czyżbym był pierwszy, który się nie zgodził? – A, to do widzenia. Rzut nausznikową słuchawką. Uff… lekko nie było, ale niczym dentystę, mam to już za sobą.
Z banku nadal nie zadzwonili.
Siadam, kawa wystygła. Psia – znów. Samochody za oknem cały czas jakoś powarkują.
Całe to wydarzenie przypomniało mi jednak o zapowiadanej pod koniec zeszłego roku zmianie regulaminu, który Orange miała przeprowadzić do końca lutego 2008.
Krótko za gazetą:
Zgodnie z decyzją UKE, do końca lutego Orange musi zmienić regulamin świadczenia usług. A to oznacza, że teoretycznie każdy będzie mógł bezkarnie odejść z sieci. Ale Orange próbuje się bronić i sprawą może zająć się resort infrastruktury
W grudniu 2007 UKE wykrył, że Centertel, operator sieci Orange, zamieścił w regulaminie informacje o sposobie reklamacji niezgodne z postanowieniem ministra infrastruktury. W związku z tym musi je zmienić, a każda zmiana regulaminu (nawet ta na korzyść klienta) sprawia, że abonent może zerwać umowę z operatorem, nie ponosząc konsekwencji. To oznaczałoby, że 5,5 mln abonentów Orange może opuścić swego operatora, nawet jeśli niedawno zawarli umowę i kupili kosmiczną maszynę dzwoniącą za złotówkę.
Czy aby na pewno? No właśnie nie wiem. Googluję i jakoś nie mogę pewnej odpowiedzi odszukać. Pisma w tej sprawie żadnego nie dostałem od Orange.
Nie ukrywam, że chętnie bym owego operatora zmienił i to nie do końca dlatego, że zarobić bym chciał na jakimś telefonie – nie, po prostu więcej dzwonię do Plusa. No i jakoś mnie poniższe połączenie strachem napawa 🙂
Może ktoś z Was ma informacje na ten temat? Wszak mamy marzec i regulamin (w PDFie) już powinien być inny. Pewnie się procesują – szukam dalej.