Cóż się wydarzyło:
– iLife 11
– FaceTime na komputerze
– OS X 10.7
– Mac App Store
– MacBook Air (czarna strona…)
Moich myśli kilka o tym wszystkim:
Po pierwsze jestem pod ogromnym wrażeniem organizacji transmisji na żywo. Można przypuszczać, że jednocześnie kilka milionów osób na świecie (a na pewno kilkaset tysięcy) ssało na żywo 1,5 godzinny streaming. Nic się nie cięło. Punkt 19 (ichniejsza 10) skończył sączyć się dżezik i Steve zaczął. Zdziwiła mnie mała publika. Zawsze tego typu wydarzenia kojarzyły mi się w tymi wielkimi, prawie kinowymi salami.
iLife – jak na 2 letnią przerwę to zmiany kosmetyczne. iPhoto, iMove, Garage w pełnym ekranie. Fajnie, ale pośladów nie urwało. Książki z iPhoto w Polsce oczywiście nie wydrukujesz. Co więcej – wersja tylko pudełkowa więc w Polsce będzie kosztować jakiś milion złotych.
FaceTime – do przewidzenia, nie mam niestety (jeszcze) iPhona4 więc się nie pobawię.
OS X Lion – no kto by przypuszczał, że tak się będzie zwał… Pokazano właściwie tylko przechodzenie pomiędzy przestrzeniami (ależ się panu ręce trzęsły, magic mouse mu ewidentnie nie służyła – fakt – trzypalcowe gesty są słabe).
Mac AppStore – to IMHO najbardziej kontrowersyjne. Jeżeli użytkownicy przyzwyczają się do korzystania z niego producenci będą musieli tam być i albo podniosą ceny (Apple swoje od nich chce), albo obniżą swoje zyski. Albo jeszcze inaczej: widziałeś w AppStore? – choć do nas i kup 15% taniej. Już widzę walkę z linkami do stron producenta – ciekaw jestem jak to rozwiążą.
Air – ładniusi, relatywnie tańszy acz nadal drogi. Fakt, piękny pomost pomiędzy MBP 13 i iPadem. Jednak do przewidzenia.
Reasumując: niespodzianek brak, organizacja przezacna, nadal apple lubię… Trochę szkoda, że się chłopakom z Krakowa nie udało…
Leave a comment