Wczoraj DI popełniło cykl artykułów związanych z bezpieczeństwem. Wpisy dotyczą tworzenia haseł, korzystania z kont bankowych poprzez sieć, phisingu, pharmingu oraz problemów osób niepełnosprawnych w internecie.
Inicjatywa to dobra i sprawiedliwa, pochwały godna. Niemniej jednak mam wrażenie, że artykuły nie do końca wiedzą kto jest ich celem. Użytkownicy pokroju cioci Stefani mają raczej niewielkie szanse by złapać o co chodzi. Nie mam tu na myśli sformułowań typu:
Ponadto przed zalogowaniem się na swoje konto warto też zweryfikować ważność certyfikatu SSL oraz to, czy został on wystawiony dla operatora danej strony.
… które z pewnością są niezrozumiałe, ale nawet wspominanie o jakiejś magicznej kłódce, DNS, IP odstrasza laika w tempie ekspresowym – szczególnie gdy jest to serwowane bez screenów. Fakt, że wątpliwe jest by owa ciocia sama z siebie trafi na strony DI.
No dobra, ale w takim razie kto jest adresatem tych artykułów? Kim jest ów przeciętny zjadacz sieci? Czytelnik DI?