O tym, że warto by oprogramowanie było uaktualniane nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
W Leopardzie możemy szybko sprawdzić i pobrać poprawki systemowe (jak i podstawowych programów) za pomocą “updatera”.
W pasku wybieramy jabłko, a potem “Uaktualnienia…”
Otwiera się nam okienko, widzimy pasek postępu i koniec końców dostajemy informację czy coś możemy uaktualnić.
Fajnie, ale jak napisałem dotyczy to tylko samego systemu operacyjnego i oprogramowania, które się “w nim” znajduje.
A co z pozostałymi aplikacjami? Przeważnie przy ich uruchamianiu dostajemy komunikat, że dostępne są nowsze wersje i pytanie czy mamy ochotę je pobrać. Jednak aż się prosi by robić to również automatycznie.
Jest na to rada!
Możecie ściągnąć freeware’owy programik AppFresh.
Instalujemy tego cosia, a on praktycznie sam zajmuje się resztą.
Niekiedy zdarza się jedynie, że musimy dookreślić miejsce skąd mamy pobrać update (przeważnie chodzi o mirory jednak sam program podpowiada nam co i jak).
Jest taki jeden problem – przy niektórych programach update nie działa, jeśli są w innym katalogu, niż Programy. Tzn. na przykład ja mam w Programach katalogi “Muzyka”, “Wideo”, “Grafika”, “Biuro” itd. i zrobione z nich stacki. Jeśli w “Grafice” jest iPhoto, to Updater nie widzi łatek, dopóki nie przeniosę app na chwilę bezpośrednio do “Programy”.
tak… to rzeczywiście wyjaśniałoby moją pewną wątpliwość, o której tu nie wspomniałem (ciągle chce mi uaktualniać eclipsa, a on ma swój katalog w programach). Jednak nadal nie wiem dlaczego jinga też tak traktuje
Zainstalowałem ten program, i… Nie wiem, z czego to wynika, ale skończyło się tak, że musiałem połowę mniejszych programików przeinstalować 🙂 Po “upgrade” kilkanaście aplikacji zaczęło przy starcie wywalać błedy, pomogła dopiero reinstalka 🙁
hmmm…. u mnie jakoś działa. Nie mam pojęcia cóż się wydarzyło
No no program rewelka , tym razem ja dziękuje tobie czarny bracie za cynk 🙂
ależ służę 🙂