Tekst powstał w ramach niewspieranej już inicjatywy internetteam.pl


Kolejny spam czy wartościowa treść? Wiele osób rozgranicza email marketing na te dwie kategorie. Tymczasem, wbrew niechlubnej sławie, ta forma jest nadal jedną z najtańszych i najbardziej skutecznych sposobów dotarcia do potencjalnych klientów.

Jeśli potencjalny klient zgadza się na zostawienie swojego adresu email firmie wysyłającej mailing, to jest to połowa sukcesu. Jak zatem sprawić, żeby tą prywatną daną z firmą się podzielił? Postaram się to pokrótce objaśnić.

 

DAJ MI SWOJEGO MAILA, A DAM CI CUKIERKA

Prosty mechanizm – zapisz się na nasz newsletter, a dostaniesz prezent. Bardzo dużo firm korzysta z tego rodzaju zachęty, wysyłając np. zniżkę za pierwsze zakupy, gratis dołączany do pierwszego zamówienia, specjalną pulę produktów do kupienia ze zniżką tylko dla subskrybentów lub darmową dostawę. Sposoby te są bardzo skuteczne jeżeli chodzi o zwiększenie sprzedaży. Istnieje jednak duża grupa osób, która wykorzysta promocje dla nowych subskrybentów zapisując się do newslettera kilkukrotnie, z różnych adresów e-mail.

Co jeśli firma nie jest w stanie udźwignąć kosztu rabatów lub innych ‘prezentów’ w swoim budżecie?

 

DAJ MI SWOJEGO MAILA, A DAM CI WARTOŚCIOWĄ TREŚĆ

Innymi słowy – swojego rodzaju prezentem może być dobry content, który firma jest w stanie podarować potencjalnemu klientowi. Oczywiście dobrze by  było, gdyby content związany był z branżą, w której firma działa – czyli np. jeśli firma sprzedaje małe kuchenne AGD, to contentem przydatnym klientowi byłaby mini książka z przepisami na dania, do których sprzęt ten można wykorzystać lub jeśli maile przesyła dietetyk, to prezentem może być uniwersalny poradnik żywieniowy, prosta dieta. Tutaj polecam ebooki w formie pliku .pdf, które niemalże wszyscy są w stanie otworzyć, bez względu na urządzenie (btw, dobrze zadbać o nazwę takiego pliku, który nie wyląduje na stosie pobranych dokumentów o nazwie „Dokument1.pdf”). Budżet na takie działanie można ograniczyć prawie do zera. Największą korzyścią płynącą z tego rodzaju prezentu jest budowanie w głowie konsumenta świadomości, że dana firma/marka w swoich mailingach przesyła wartościowe treści, warto je otwierać, może warto polubić tą markę lub nawet robić tam zakupy.

 

DAJ MI SWOJEGO MAILA, A POWIEM CI WCZEŚNIEJ O NOWOŚCIACH I WYPRZEDAŻACH

W tym przypadku prezentem jest bycie w tej wyjątkowej grupie osób, które dowiedzą się o czymś wcześniej niż inni, być może będą mieć też wcześniej okazję przebierać w asortymencie wyprzedażowym czy nowościach. Taki mechanizm sprawia, że ludzie chętnie zapisują się na newsletter, bo po prostu na czymś im zależy, być może utożsamiają się z marką/sklepem, chcą być pewnego rodzaju ambasadorami brandu. Ta zasada nie działa natomiast wśród osób, które sporadycznie dokonują w danym sklepie zakupów – nie do końca jest to dla nich wystarczająca zachęta, aby dzielić się swoim adresem email.

 

DAJ MI SWOJEGO MAILA, TAK JAK XX OSÓB Z TWOJEJ BRANŻY

Jeśli Twoja firma jest specyficzna pod kątem branży, działają w niej konkretni fachowcy, można wówczas wykorzystać mechanizm społecznego dowodu słuszności – hasłem zachęcającym do zapisu na newsletter może być wówczas np. „Zostaw nam swój adres e-mail, tak jak 1234 fachowców z Twojej okolicy”. Potencjalny odbiorca takiego przekazu pomyśli wówczas, że jeśli ludzie podobni jemu pod kątem zawodowym subskrybują daną treść, to znaczy, że jeśli on jej nie będzie czytał, nie będzie miał takiego stanu wiedzy jak oni, być może będzie mniej konkurencyjny, nie będzie „na bieżąco” z nowinkami w jego branży. Zasada ta działa jedynie kiedy potencjalnymi klientami są fachowcy skupieni wokół jednego zagadnienia lub dziedziny.

Pokazałam kilka sposobów na pozyskanie adresów e-mail, ale ważne jest, żeby prywatny teren  potencjalnego klienta pielęgnować z należytą dbałością. Na nic subskrybenci, którzy zaraz po zapisie rezygnują z otrzymywania wiadomości. Aby zbudować lojalną bazę mailingową należy zadbać, aby dostarczać odbiorcom wartościowe treści, z odpowiednią dla danej branży częstotliwością.

Właściwie zbudowane, zarówno pod kątem wyświetlania, jak i wizualnym mailingi nie wylądują w otchłaniach spamu. Sama zachęta do zapisu na newsletter jest tylko obietnicą korzyści, jakie firma powinna oferować być może przyszłemu klientowi, a zależy jej przecież na jakości, a nie ilości subskrybentów, prawda? 🙂

Join the Conversation

1 Comment

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *