Wyobraźmy sobie konferencję – typowa sytuacja, prelegenci występują pokazują slajdy, publiczność słucha, czasem jest miejsce na pytania, dialog z publicznością. Na niektórych konferencjach, szczególnie tych, gdzie publiczność wie co to internet, telefon i laptopy słuchaczy można podzielić na dwie grupy… tych co słuchają oraz tych co mikroblogują – twittują czy też blipują (a właściwie jednocześnie słuchają i mikroblogują).
Bardzo dobry wpis Maćka. Samemu zdarzało mi się to czynić – nie wiedziałem nawet, że ma to oficjalną nazwę. O tym, że ludzie to badają to nie wspomnę.