25 siłaczy

W pewnej reklamie śpiewano kiedyś, że każdy ma swoją owocową gumę rozpuszczalną o smaku przeróżnym co skłoniło podmiot liryczny owej reklamy do wejścia w posiadanie takowej również.

Jest w tym pewna analogia do naszych blogów. Z całym szacunkiem dla wszystkich to czytających – nikt z nas nie był pierwszy. Każdy kiedyś blog zobaczył i dopiero potem pomyślał o swoim i jeszcze później takowego popełnił.

Dla mnie blogowanie nieodzownie nosi znamiona współczesnego pisania “do szuflady”. Wygląda to mniej więcej jak wierszy pisanie w latach młodzieńczych. Któż krócej lub dłużej tego nie próbował. Oczywiście pisało się do sławetnej szuflady w akcie buntu i sprzeciwu przeciw wszystkiemu, buntowało się, krzyczało i drapało gdy ktoś tę intelektualną szufladę rozdziewiczał, jednak gdy się spodobało większość płonęła rumieńcem i pod nosem się uśmiechała.

Jasne, że czasy się “trochę” zmieniły.

Dorośliśmy. Piszemy dużo i o wszystkim. Komentujemy w miejscach różnych. Blogi przestają być zapiskiem przeżyć miłosnych. Z dnia na dzień stają się coraz częściej miejscem gdzie szukamy fachowych informacji. Coraz częściej stają się miejscem na którym jego autor zarabia.

Ostatnio sprawę tę poruszył Paweł na swoim Polskim Blogerze.

Części internatów zarabianie na blogowaniu wydaje się nieetyczne a przynajmniej nie fair w stosunku do czytelników. Blogi nadal jeszcze są postrzegane jako amatorska strona prowadzona dla przysłowiowego „funu”. Jednak przeszły one pewną metamorfozę (a miejmy nadzieję – to nie koniec) i już nie wszystkie spełniają kryterium osobistego, amatorskiego pamiętnika internetowego.

Komentowano ten wpis sporawo.

Czy nam się to podoba czy nie takie są realia. Nie ma co płakać. Takie czasy. I chyba jednak należy się z tego cieszyć. Wszak blogowanie to nie czynność, którą popełniamy w przerwie na śniadanie czy podczas porannego tłoczenia się w autobusie.

Do takowych wynurzeń skłoniła mnie dzisiejsza poranna prasówka.

24/7 Wall St zamieścił zestawienie 25 najcenniejszych blogów. Pokazuje ono, że blogowanie to może być jednak dobry i opłacalny biznes. Jak wcześniej – to dobrze.

Wśród wspomnianych potentatów czołowe miejsca przypadły (jako, że nie czytuję części z nich – przyznaję się, w linkowaniu opierałem się na podpowiedziach googla – jeżeli jakieś są błędne liczę na Waszą pomoc):

  1. Gawker Media: $150 Million;
  2. MacRumors: $85 Million;
  3. HuffingtonPost: $70 Million;
  4. PerezHilton: $48 Million;
  5. TechCrunch: $36 Million;
  6. ArsTechnica: $15 Million;
  7. SeekingAlpha: $15 Million;
  8. Drudge Report: $10 Million;
  9. Mashable: $10 Million;
  10. GigaOm: $8.4 Million;

Kwoty zacne. Oczywiście nie są to już blogi gdzie artykuły dzielnie skrobie jakiś jeden zapaleniec. To prawdziwe “biznesy”, może nie jak google, czy facebook, ale z pewnością dochodowe i cenione.

I jeszcze jedno. Tutaj, 50 najpotężniejszych blogowych dokonań. Patrzcie TechCrunch się powtarza... Więc co – do zobaczenia w przyszłorocznym zestawieniu? 🙂

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *